Starcie Michała Kołodziejczaka z Patrykiem Jakim. „Bandyterkę robicie!”
W sobotę w Warszawie działacze AgroUnii przyjechali na kongres Solidarnej Polski.
„Dziś w Warszawie jest kongres Solidarnej Polski. To partia szczwanych lisów łasych szczególnie na polską ziemie. Wiec przywieźliśmy, niech Norbert Kaczmarczyk, Janusz Kowalski, i jego asystent Tomasz Ognisty wezmą ile chcą ale nasze pola mają zostawić” – pisał Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. Domagał się wyjaśnień w sprawie, którą opisała niedawno Wirtualna Polska. Portal ustalił że Norbert Kaczmarczyk pomógł bratu w poddzierżawieniu 141 hektarów państwowej ziemi.
Kołodziejczak i działacze Agrounii blokowali przejście europosłowi PiS.
– Co mnie obrażasz, jacy chuligani?! – krzyczał Kołodziejczak. – Bandyterkę robicie na polskiej wsi. Co mnie obrażasz człowieku? – dodał.
– Nie jesteśmy na ty – odpowiedział mu Jaki.
– Skąd Kaczmarczyk wiedział o 140 hektarach?! Chcemy to wiedzieć. Dymisja to nie wszystko – mówił Kołodziejczak, ale Patryk Jaki starał się nie reagować. W pewnym momencie doszło do przepychanki z europosłem, co widać na nagraniu, które udostępnił lider Agrounii.
Patryk Jaki wydostał się z tłumu w asyście policji. Później skomentował to zajście na Facebooku. „Niezły numer. 5 prorosyjskich działaczy Agrounii, od których czuć było alkohol blokowało mi fizycznie wejście na konwencje. Nagrywali wszystko swoim telefonem i od razu wysłali do Pani niżej, która pracuje dla Platformy. Jak widać rosyjskie onuce dobrze ze sobą współpracują” – napisał. Dodał, że od działaczy Agrounii „było czuć alkohol”.
Afera z udziałem brata wiceministra. „Pole trafiło do wpływowych rodzin”
We wrześniu Wirtualna Polska ujawniła, że Kaczmarczyk w budzący wątpliwości sposób pomógł swojemu bratu Konradowi w poddzierżawieniu 140 hektarów państwowej ziemi, omijając przepisy o dzierżawie, wprowadzone przez PiS. „Miało być pole dla zwykłych rolników, a trafiło do wpływowych polityków i ich rodzin” – powiedział WP jeden z rozmówców.
Z kolei w poniedziałek portal poinformował, że brat wiceministra zgłosił w Urzędzie Gminy w Kozłowie straty po gradobiciu i ubiegał się o odszkodowanie. Specjalna komisja stwierdziła jednak, że na wskazanym terenie nie doszło do gradobicia. Kaczmarczyk stwierdził, że artykuły zawierają „nieprawdziwe informacje i manipulacje” i zapowiedział, ze wystąpi przeciwko redakcji na drogę sądową.